- Twoja kariera rozwija się zarówno na polu muzycznym, jak i filmowym. Czy wobec takiego pasma sukcesów zmieniają się też twoje priorytety?
- Nie sądzę. Po nagraniu kolejnej płyty czy nakręceniu nowego filmu ciągle staram się dążyć do przodu. Na tym polega kreatywność. Jako artysta mam prawo sugerować się swoim instynktem - to, czy w danej chwili jakiś pomysł mi się podoba, czy nie, decyduje o jego przyjęciu bądź odrzuceniu. Ludziom wydaje się, że moje życie jest z góry zaplanowane, że wszystko jest skrzętnie wyliczone i nic nas nie może zaskoczyć. Ale w rzeczywistości wcale tak nie jest. Musisz kierować się swoim sercem. Iść za tym, co wydaje ci się sensowne, czemu chętnie poświęcisz swoją energię i pomysłowość. Potem podczas pracy dajesz z siebie wszystko, ale nigdy nie możesz przewidzieć ostatecznych rezultatów. Jakkolwiek jest też jeszcze zawodowy aspekt tego wszystkiego. Natomiast marketing to już nie moja działka. Ja mam robić tylko to, co czuję. Najbardziej szczerze i najsolidniej, jak potrafię. A publiczność potrafi to docenić. Dopóty, dopóki potrafię wyczuć cienką granicę między życiem zawodowym a prywatnym - wszystko jest w porządku. Moim priorytetem jest i zawsze będzie rodzina. Dopiero po niej mogę stawiać sobie w życiu inne cele.
- Czy kiedy jako mała dziewczynka marzyłaś o byciu gwiazdą, wyobrażałaś sobie, że będzie to wyglądać właśnie w ten sposób?
- W pewnym sensie. Zawsze wierzyłam, że kiedyś będę śpiewać, tańczyć i grać, ale nigdy nie zastanawiałam się, z czym to się może wiązać. Te myśli powstają dopiero po odniesieniu pierwszych sukcesów - wtedy pojawiają się koło ciebie nowi ludzie, wkraczasz w inny świat. I w twoim interesie jest nauczyć się z tym żyć.
- I dobrze się bawisz w tym świecie?
- Świetnie. Staram się nie traktować siebie zbyt serio, robić to, co robię najlepiej. I mam nadzieję, że ludziom nadal będzie się to podobać.
Na podstawie materiałów promocyjnych Sony Music.