- Teraz porozmawiajmy o pisaniu piosenek. Bo z tego co wiem, to w zespole jest już czterech młodych, prężnych kompozytorów. Na ile zmieniło to wasz sposób pracy?
- (G) We wszystkich zespołach, w jakich miałem okazję grać, to ja byłem autorem muzyki i tekstów. W momencie kiedy przyszedłem do Oasis i okazało się, że wszyscy tu w mniejszym lub większym biorą się za pisanie, było to dla mnie niesamowicie inspirujące.
- Czyli jak wygląda u was teraz nagrywanie płyt?
- (N) Za każdym razem jest tak samo: niezależnie od tego, kto ja napisał, liczy się to, jak ją widzę. Tak to sobie wymyśliłem i tego się trzymam.
- (L) Wystarczy, że któryś z nas coś napisze, a Noel zaraz mu to podpieprzy i zrobi z tego swój numer.
- (N) Zazwyczaj wygląda to tak, że biorę na warsztat jakąś kompozycję, dłubię przy niej, aranżuję i robię wszystko, co przychodzi mi do głowy. Dopiero kiedy wyczerpują mi się już wszystkie pomysły, pytam, czy ktoś ma tu jeszcze coś do dodania. Wtedy wtrąca się Gem, mówi żebyśmy wtrącili coś jeszcze tu i tam, Liam mówi co o wszystkim tym sądzi, więc w rezultacie każdy ma tu coś do powiedzenia.
- Na pierwszy singiel z płyty wybraliście kawałek 'The Hindu Times'. Co sprawiło, że właśnie ten kawałek z nowej płyty chcieliście pokazać światu jako pierwszy?
- (N) Trochę trwało znalezienie tego kawałka. Dołączył na płytę jako ostatni i pamiętam, że stoczyliśmy przy nim prawdziwą walkę. Najpierw powstał w jakichś pięciu wersjach, z których każda wydawała nam się idealną wersją końcową. O tym, że to ten numer wybraliśmy na singla zdecydowała jego linia melodyczna. Dopiero po tej decyzji usiedliśmy, żeby napisać do niej słowa i potem wszystko potoczyło się już samo z siebie. Przyznaję, że bardzo wierzyłem w ten kawałek. Bardzo długo trwało jego mixowanie. To jeden z takich numerów, którym im dłużej poświęcasz czasu, tym stają się bez porównania gorsze od pierwotnej wersji, która powstała zazwyczaj już po pięciu minutach. Ale udało się, nie schrzaniliśmy jej.
- (L) To idealny kawałek rock & rollowy. Od początku do końca.
- A skąd ten tytuł - ''The Hindu Times (''Hinduskie czasy'')?
- (N) Z gazety, w pewnym sensie. Brałem udział w sesji zdjęciowej do magazynu Q do podsumowania 100 Gitarzystów Wszechczasów, w którym się na szczęście znalazłem. Spędziłem na niej dwie godziny, bo uparłem się wystąpić w swoim ubraniu, co nie do końca odpowiadało stylistom. Tak czy inaczej - po tej sesji kręciłem się jeszcze po garderobie, kiedy moją uwagę zwrócił T-shirt z napisem Hindu Times. Postanowiłem go ukraść. Ponieważ w przypadku prawie wszystkich kawałków na płytę powstawała najpierw sama melodia, musieliśmy je sobie jakoś nazwać, żeby nie były to ''jedynka'', ''dwójka'', ''trójka'' itd. Hindu Times wydawał się dobrą nazwą zastępczą, ale przyjął się także jako tytuł ostateczny. Młodsi członkowie grupy nie do końca rozumieli o co chodzi z jakimiś hinduskimi czasami, ale kiedy opowiedziałem im całą historię, zgodzili się, że pasuje do całego numeru.
- Teledysk do The Hindu Times wygląda, jakbyście nieźle się bawili kręcąc go?
- Tak.