- Gdybyś miała wybrać pomiędzy Britney, Christiną, Avril czy Pink, do której z tych wokalistek jest ci najbliżej?
- To co robię na pewno bardziej przypomina Britney, ale to co chciałabym robić w przyszłości to mieszanka Christiny Aguilery i Alicii Keys.
- Masz swoich ulubionych producentów?
- Nie, raczej nie zwracam na nich uwagi słuchając piosenek. No, może z wyjątkiem The Neptunes.
- Nie jesteś w Polsce zbyt długo, ale na pewno miałaś już wolną chwilę, żeby zobaczyć chociaż fragment Warszawy. Jak ci się u nas podoba?
- Po pierwsze jestem zaskoczona, że macie tak piękna pogodę. Poza tym myślałam, że Warszawa jest mniejsza i ni będzie w niej aż tylu wysokich budynków. Pod waszym Pałacem Kultury miałam też dziś nawet sesję zdjęciową i tylko ten fragment waszego miasta widziałam.
- Mówisz bardzo dobrze po angielsku. Kiedy się zdążyłaś go tak nauczyć?
- Na pewno w szkole, miałam go przez sześć czy siedem lat. Poza tym w Danii wszyscy oglądają amerykańskie filmy i programy w oryginalnej wersji językowej, bez lektora. Stąd częsty kontakt z językiem nawet po szkole.
- Wiele dziewczyn w Twoim wieku marzy o karierze wokalistki. Czy zawód ten ma swoje złe strony, których już doświadczyłaś?
- Jestem w branży muzycznej już od prawie trzech lat. Bardzo często spotykam się z tym, że ktoś opowiada mi o swoich marzeniach, z których najczęstsze to 'zostać gwiazdą pop'. Ale mało kto wie, ile pracy to wymaga. Nie jest to złe, ale wymaga mnóstwa wyrzeczeń. Cały czas jesteś w podróży i ludzie, którzy cię otaczają, to całe twoje życie. Tracisz inne przyjaźnie, bo nie masz na nie czasu, a innym trudno wyobrazić sobie na twojej pozycji. Istotą tego robimy jest śpiewanie i występy na scenie, dlatego się na to wszystko zdecydowałam. To nie jest praca dla ludzi, którzy chcę tylko być popularni albo wozić się limuzynami, trzeba ją pokochać. Bez tego ani rusz.
- Ale wziąć rekomendujesz innym te zawód?
- Pewnie! Jeżeli możecie się tej pracy poświęcić, to czemu by nie spróbować!