- Czyli poruszacie się po dość ryzykownym terenie. Gdybyście śpiewali o miłości, nikt nawet nie zwracałby uwagi na słowa...
- Tak. Wokoło jest dość dużo naprawdę przyzwoitej muzyki, ale od strony tekstowej już dawno nikt nie rzucił mnie na kolana. Nie ma już osobowości, które tak pobudzałyby mój umysł jak kiedyś Johnny Rotten, Joe Strummer czy Morissey.
- Czy jednak nie ma już zespołów, które byłyby dla ciebie choć trochę inspirujące?
- Może The Vines. Cenię ich za podejście do muzyki i chaos, jaki umiejętnie w niej wytwarzają.
- The Strokes?
- Nie mam nic przeciwko nim. Gdybym był teraz nastolatkiem, to pewnie w takim zespole chciałbym właśnie grać. Szukam jednak czegoś głębszego, coś co istnieje nie tylko w warstwie muzycznej.
- I na koniec: ruszacie właśnie a trasę po Europie. Czy na koncertach spodziewać możemy się też utworów, które nie znalazły się na płycie "Forever Delayed - Greatest Hits"?
- Tak. Podstawą każdego występu będzie na pewno tracklista tego albumu, ale ponieważ planujemy grać teraz naprawdę długie koncerty, takie jak chociażby Bruce Springsteen, usłyszycie na nich całe mnóstwo naszych utworów. W tym też takie, o których istnieniu już dawno zdążyliście zapomnieć.
Rozmawiał: Maciek Rychlicki
Na następnej stronie możesz przeczytać co myślą o piosenkach zawartych na swojej płycie członkowie zespołu Manics Street Prachers.