- A ty dostałeś nominację za 'Weapon Of Choice'...
- ...który to kawałek w Wielkiej Brytanii nie ukazał się nawet oddzielnie na singlu. To jest najdziwniejsze! Pojawił się tylko na stronie B singla 'Star 69'. Nakręciliśmy do niego teledysk tylko dlatego, że z klipem do 'Star 69', gdzie co chwilę pojawia się pewne słowo na 'f', w stacjach telewizyjnych raczej nie zrobilibyśmy szału...
- Klip do 'Weapon Of Choice' otrzymał już wiele nagród podczas niedawnych American Music Awards...
- Tak, dostał chyba sześć nagród.
- ...ale powstał już przecież bardzo dawno temu. Jak czujesz się będąc nominowanym za niego dopiero teraz?
- To właśnie kolejny powód, dla którego nie uważam, żeby w tym roku udało mi się coś wygrać. W ogóle mało udzielałem się w 2001 roku. Pierwsze pięć miesięcy spędziłem z dala od muzyki, siedząc w domu i opiekując się synkiem Woody'm. Później też nie byłem zbyt aktywny - ok, wiele podróżowałem i remiksowałem, ale jeżeli chodzi o nowe produkcje, to było o mnie dosyć cicho.
- A jaki jest twój wkład w wideoklipy, które firmujesz potem swoim nazwiskiem?
- Szczerze powiedziawszy - dość mały. W przypadku 'Weapon Of Choice' polegało to na tym, że dostałem do ręki dziesięć scenariuszy, z których miałem wybrać jeden do realizacji. Niektóre miały po trzy strony i szczegółowo opisywały fabułę, postacie, snuły historie tych postaci itd. Generalnie więc nie byłem z nich zadowolony, aż na końcu trafiłem na scenariusz od Spike'a Jonze'a. Ten to dopiero był zwięzły: "Filmowanie tańczącego Christophera Walkena". Natychmiast zdecydowałem się na ten właśnie klip. Na tym w zasadzie kończy się moja rola. Nie jestem dobry w wizualizowaniu swojej muzyki, nie zajmuję się poszukaniem pomysłów na klipy - wystarczy, że za nie płacę i decyduję, kto ma je robić. To dlatego dziwnie czuję się odbierając nagrodę za Najlepszy Klip - bo nie dość, że nie ma mnie na planie podczas jego kręcenia, to nawet nie mam swojego udziału na żadnym twórczym etapie jego produkcji. Ja tylko robię muzykę i płacę za wykonanie do niej obrazka.
- A jednak to już coś.
- Ale to nic trudnego. Przekonanie Christophera Walkena do tańca było chyba trudniejsze. Spike spotkał kiedyś Christophera i wdali się w dłuższą pogawędkę. To wtedy Chris przyznał się, że zanim został aktorem marzył o karierze tancerza, m.in. pod wpływem filmów z Fredem Asterem. Zastanawiał się czy kiedyś jeszcze uda mu się zatańczyć przed kamerą, bo czuje się na tyle młody, żeby to zrobić. Wtedy Spike złapał za telefon, zadzwonił do mnie i zapytał - "Norman - co powiesz na tańczącego Christophera Walkena?" Odpowiedziałem "Dobra!" i już za chwilę proponował Chrisowi spełnienie jego marzenia. Jak widać był to rewelacyjny pomysł, choć na początku zupełnie sobie tego nie wyobrażałem. Wszyscy się pytali - jaki jest Christopher Walken? A ja nie miałem bladego pojęcia, bo nigdy wcześniej się nie widzieliśmy. Kiedyś miałem się pojawić na kilka sekund w jednym z jego filmów, ale plan zdjęciowy wypadł akurat w dzień urodzin mojego syna i nic z tego nie wyszło. Poznałem go dopiero na ceremonii rozdania American Music Awards. Okazał się nawet mniej przerażający, niż się myślałem...
- Wytwarza wokół siebie bardzo niesamowitą atmosferę...
- Zrobiłem o nim nawet mały wywiad wśród znajomych i usłyszałem całkiem zaskakujące historie. O tym, że np. podczas kręcenia któregoś filmu na planie nie odzywał się do nikogo innego, tylko do reżysera. Nieważne, czy ktoś proponował mu nawet kawę czy herbatę - ignorował dosłownie wszystkich. Słyszałem, że jest kimś nie tyle trudnym, ile niezwykle poważnym. Ale w rozmowie okazał się bardzo sympatyczny. Podejrzewalibyście, że interesuje się piłką nożną?! Wszystko zaczęło się od tego, że dostał do przeczytania scenariusz o angielskich pseudo-kibicach i kiedy bardziej zaczął się nimi interesować, wciągnął go temat futbolu. Pamiętam, jak podczas tej ceremonii siedzieliśmy obok dziewczyn z Destiny's Child i rozprawialiśmy o drużynie Chelsea!